-Gdzie jesteś?- spytała naburmuszona.
-Nie myślałem, że są takie korki. Będziemy za max 10 minut-
-Ja pierdole...- burknęłam.
-Wyrażaj się jak człow...- rozłączyłam się. Nie lubię słuchać jego marudzenia. Wyjęłam paczkę fajek i zapaliłam jedną i od razu luz. Usiadłam sobie na ławce i powoli zaczęłam przyzwyczajać się do tego miejsca. Wdychać ten klimat. Mijało mnie sporo ludzi, część nie zwracała uwagi, a po niektórych było widać, że mają nieodparta chęć zrobienia mi zdjęcia. Po około pięciu minutach pojawił się Kuba.
-Cześć brat- powiedziałam, wstałam z ławki i chwyciłam bagaże.
-Po pierwsze więcej nie palisz- odparł wkurzony Kuba.
-Okej- wywróciłam oczami, zgasiłam papierosa i wrzuciłam go pod ławkę.
-Okej- wywróciłam oczami, zgasiłam papierosa i wrzuciłam go pod ławkę.
-Po drugie podnieś go i wyrzuć do kosza-
-Boże Kuba, nie możesz się po prostu ze mną przywitać? A nie od razu się mnie czepiasz- Kuba wpatrywał się we mnie i w końcu pojawił się na jego twarzy uśmiech.
-Oj dobra, już nie marudź- odparł wesoło.
-Kto tu marudzi?- odpowiedziałam i wyszczerzyłam ząbki.
-Chodź tu i przytul brata- uśmiechnęłam się i zrobiłam to, co nakazał mi Kuba.
-Cześć Jula- powiedziała z uśmiechem Agata i chciałam mnie przytulić, ale odpowiedziałam tylko sucho:
-Hej- Kuba położył moje walizki w bagażniku i pojechaliśmy do domu.
Na miejsce dojechaliśmy po jakiś 30 minutach. Muszę przyznać, że Kuba ma na prawdę ładny dom. Jak byłam w Dortmundzie ostatni raz, czyli jakieś trzy lata temu, mieszkał w zupełnie innej części miasta. Wyjęliśmy wszystkie bagaże z samochodu.
-Dasz mi kluczyki?- spytała Kubę Agata.
-A gdzie jedziesz?-
-A gdzie jedziesz?-
-Odebrać Oliwkę od Ann- mąż dał jej kluczyki i pocałował w policzek. Ugh...
-Jedź ostrożnie- powiedział. Wnieśliśmy walizki do środka.
-Gdzie teraz?- spytałam.
-Na górę i w lewo- poszłam we wskazanym kierunku. Mam całkiem duży pokój z ogromnymi oknami. Jest praktycznie cały przeszklony -Jak się podoba?- spytał Kuba i odstawił walizki.
-Całkiem niezły- odparłam.
-To rozpakuj się, a potem zejdź na dół, to coś zjesz. Bym był zapomniał, tu jest Twoja łazienka. Wiem ile czasu spędzasz w łazience, więc pomyślałem, że będzie lepiej jeśli nie będziesz blokować wspólnej łazienki-
-Dzięki braciszku- odparłam. Kuba się uśmiechnął i wyszedł. Otworzyłam walizki i zaczęłam się rozpakowywać. Po chwili zadzwonił mi telefon.
-Hej Amanda!-
-Przyjechałaś już?-spytała entuzjastycznie.
-Tak. Właśnie zaczęłam się rozpakowywać-
-Rzuć to wszystko! Ubierz małą czarną, szpilki i uderzamy do klubów!-
-Spoko-
-Będę u Ciebie za 20 minut. Dasz radę?-
-No jasne, że tak-
-No to podaj mi tylko adres, a ja zaraz będę- podyktowałam go jej i się rozłączyłam. Zaczęłam przeszukiwać walizkę, w celu znalezienia mojej ulubionej sukienki. Szybko się przebrałam, chwyciłam buty, telefon, torbę i zeszłam na dół. Kuba właśnie wyszedł z kuchni.
-A Ty dokąd?- spytał, trzymając dwa talerze.
-Przepraszam Kuba, ale idę się spotkać z Amandą. Dawno jej nie widziałam- odparłam i narzuciłam na siebie kurtkę.
-Ze mną też się dawno nie widziałaś- odparł Kuba. W tym momencie do domu weszła Agata z Oliwką. Dziecko od razu do mnie podbiegło.
-Hej mała!- powiedziałam i wzięłam ją na ręce.
-Wychodzisz?- spytała Agata, zamykając drzwi.
-Widzisz Kuba? Nie będziesz sam jadł- powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego. Odstawiłam Oliwkę na ziemie i ubrałam buty. Usłyszałam dźwięk klaksonu -Ja idę. Wrócę na pewno późno, więc na mnie nie czekaj- powiedziałam i wyszłam. Przed domem stała taksówka, a obok niej Amanda. Przywitałyśmy się i wsiadłyśmy do samochodu. Jedziemy do, zdaniem Amandy, najlepszego klubu w mieście. Na miejscu się okazało, że rzeczywiście jest dobry. Po pierwsze i najważniejsze: jest dobra muzyka. Nie jakieś pitu - pitu albo inne gówno. Po drugie jest cała masa przystojnych chłopaków.
-Za Twój przyjazd!- krzyknęła Amanda i wypiłyśmy jednego shot'a.
-Za ten wieczór!- dodałam po chwili i kolejny shot. Po obaleniu kolejnych kieliszków zaczęłyśmy tańczyć. Od razu pojawił się koło mnie jakiś chłopak. Wydaje mi się, że go kojarzę, ale nie wiem skąd. Podczas tańca delikatnie się o siebie ocieraliśmy, a po chwili on położył ręce na moich biodrach. Postawił mi kilka drinków, po których byłam już kompletnie wstawiona.
-Pojedźmy do mnie- szepnął mi do ucha, kiedy siedzieliśmy przy barze. Uśmiechnęłam się i wyszliśmy z klubu.
-Jak masz na imię?- spytałam, bo tak na prawdę nawet nie rozmawialiśmy.
-Robert- uśmiechnał się.
-Rzadko spotykane imię w Niemczech- chłopak lekko się zaśmiał.
-Właściwie to w Dortmundzie mieszkam dopiero od kilku lat. Tak na prawdę jestem Polakiem- spojrzałam na niego zdziwiona.
-Jesteś z Polski?- odparłam w moim ojczystym języku.
-Wygląda na to, że Ty też- odparł, a uśmiech nie schodził mu z twarzy -A jak Ty się nazywasz?-
-Jula-
-Gdzie Twój Romeo?- spytał i odgarnął kosmyk włosów z mojej twarzy.
-Chyba zgubił drogę- odparłam i pocałowałam go. Po kilkunastu minutach byliśmy na miejscu. Okolica wygląda znajomo, albo tylko mi się zdaje. W końcu nie znam tego miasta za dobrze. Kiedy wysiedliśmy z taksówki, ujrzałam piękny, ogromny dom.
-Panie przodem- powiedział i ukłonił się. W środku jest jeszcze piękniej.
-Masz na prawdę bardzo fajnie urządzony dom-
-Ale nie zajmujmy się teraz wystrojem wnętrz- odparł i oparł mnie o ścianę. Zaczął mnie całować. Najpierw w usta, potem po szyi. Rozpiął mi zamek od sukienki, a następnie ją zdjął. Wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni.
*
Mam nadzieję, że pierwszy rozdział się spodobał :).
Super rozdział ;) Czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńJulia jest(eś) zajebista. Pozdrawiam, Kamila S.
OdpowiedzUsuńRozdział po prostu genialny :) Jeśli możesz, informuj mnie o nowościach na http://siempre-en-el-camp-nou.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńObserwuję! :)