wtorek, 9 kwietnia 2013

"Jesteś cholernie uzależniający"

   Rano, uśmiechnięta zeszłam na dół. Na stole stało, przygotowane przez Marco, śniadanie. Wygląda bardzo apetycznie, jedzenie oczywiście. Chociaż w sumie on też jest niczego sobie, ale raczej nie mój typ. Usiadłam naprzeciwko niego.
-Jak się spało?- spytał.
-Nie narzekam- odparłam, ziewając.
-Ale głowa boli, nie?- uśmiechnęłam się.
-Nie, aż tak bardzo nie-
   Jak zwykle, Marco pojechał na trening, a ja zostałam sama. SMS od Roberta. Lekko się boję otworzyć wiadomość, może już mnie pozwał o zniszczenie mienia czy coś? To naprawdę bardzo prawdopodobne. Może i jest osobą, która strasznie dużo zarabia, ale samochód do tanich rzeczy nie należy.

"Spotkajmy się. Dzisiaj u mnie o 20.
Przyjdź, proszę"

   Pewnie przyjdę, a tam jego prawnik i pozew na stole. Dlaczego zawsze muszę się tak wrobić? Dlaczego pech mnie nie opuszcza? Zawsze pod prąd... Teraz nie czas na zamartwianie się. Do spotkania mam jeszcze kilka dobrych godzin, więc relaks. Na początek ciepła, długa kąpiel z bąbelkami. O tak, dużo bąbelków...
   Kąpiel dobra na wszystko. W między czasie napisałam do Pauli. Okazało się, że już wyjechali. Czyżby aż tak bali się konsekwencji? Zawsze to ja przez nich obrywam, a przez Adriana to w szczególności. Nieważne, było minęło. Marco powinien niedługo wrócić, więc może dzisiaj ja, zrobię obiad. Nie mam pomysłu co ugotować, więc chyba trzeba poszperać w internecie.
   Zbliża się godzina mojej śmierci. No nic, trzeba stawić temu czoła. Szybko się wyszykowałam, a po kilku minutach byłam pod drzwiami Roberta. Ledwo zadzwoniłam, a on już mi otworzył. Usiedliśmy na kanapie.
-Chcesz coś do picia?-
-Nie, dzięki- odparłam.
-Okej, więc...-
-Czemu nie zawiadomiłeś wczoraj policji, w końcu Twój samochód jest zmasakrowany- w końcu musiałam o to spytać.
-Prawdę mówiąc, nie zauważyłem- zaśmiał się -Wczoraj, kiedy wróciłem, było już późno, a ja byłem strasznie zmęczony. Jak wjechałem do garażu, po prostu wysiadłem z samochodu i poszedłem do domu. Zbytnio nie zwracałem uwagi co się dzieje wokół mnie. Rano przeczytałem Twojego SMS'a, ale nie za bardzo go zrozumiałem. Dopiero kiedy poszedłem po zgrzewkę wody do garażu, zauważyłem zniszczony samochód. Wtedy ogarnąłem o co chodziło z wiadomością od Ciebie-
-Słuchaj- powiedziałam lekko zakłopotana -Nie wiem jeszcze jak, ale postaram się zapłacić za naprawę. O ile to jeszcze da się naprawić, ale mam jedną prośbę. Nie zawiadamiaj policji, miałam już kuratora, więc będę mieć cholernie duże problemy. Wiem, że to co zrobiłam było głupie i bezmyślne, więc przepraszam-
-Wcale nie miałem zamiaru nikomu o tym mówić i nie musisz za nic płacić- spojrzałam na niego, a w moich oczach pojawiły się iskierki radości- Mam do Ciebie tylko jedną prośbę. Ja wybaczę Tobie i zapomnę o tym zdarzeniu, jeśli ty wybaczysz mi-
-No dobra- odparłam po krótkim namyśle. W sumie od początku wiedziałam, że to jednorazowa przygoda i niepotrzebnie wyobrażałam sobie, że będzie inaczej.
-Powiedz mi jeszcze coś. Dlaczego to zrobiłaś?-
-To akurat jest proste. Przyjechali moi znajomi i chcieli pojechać w jedno miejsce. Potrzebowaliśmy więc samochodu. Ponieważ mam klucze do Twojego domu, stwierdziłam że nic się nie stanie, jeśli na chwilę pożyczę, a potem oddam. No niestety sprawy się trochę pokomplikowały-
-No tak trochę- uśmiechnął się, a ja odpłaciłam się tym samym -Ale mów dalej-
-Pojechaliśmy do jednego baru i tam zaczęliśmy 'kosztować' niemieckie piwo. Mój kolega, który wcześniej prowadził, był zalany w trupa, więc to ja siadłam za kierownicą-
-Ty nic nie piłaś?- wbiłam wzrok w podłogę i puściłam mega buraka.
-No właśnie piłam...-
-Ile?-
-Z litr piwa? Ale to nie to było przyczyną. Po prostu mój kumpel, który siedział za mną, wymyślił sobie zabawę. Po prostu zaczął zasłaniać mi rękoma oczy. W pewnym momencie straciłam panowanie nad kierownicą i walnęłam najpierw w barierkę, a potem w lampę. Jako że jechaliśmy dosyć szybko, samochód wygląda tak, jak wygląda-
-Na szczęście wam się nic nie stało. To jest najważniejsze. Mieliście cholernie dużo szczęścia-
-Wiem-
-No, ale nieważne. Zapomnijmy o tym-
-Teraz Ty mi coś wyjaśnij-
-Widzę, że mamy wieczorek szczerości- odparł z uśmiechem. Cholernie lubię, jak pokazuje ząbki -No dobra, ale mów co chcesz wiedzieć-
-Dlaczego zdradziłeś swoją narzeczoną?- Robert lekko spoważniał. Było wesoło, ale ja po prostu muszę to wiedzieć.
-Ogólnie taki nie jestem, w sensie, że nigdy wcześniej nikogo nie zdradziłem. To po prostu... Wiesz, ciężko jest mi powiedzieć, dlaczego to zrobiłem. W Tobie coś po prostu było, to znaczy jest, co mnie...Pociąga? Nie powiem, że zrobiłem to nieświadomie, ale też tego nie żałuje- czułam, że się na mnie patrzy, ale po prostu nie mogłam, nie miałam odwagi na niego spojrzeć. Przysunął się do mnie i delikatnie chwycił mnie za brodę. Podniósł moją głowę tak, że nasze oczy się spotkały -Nie rozstałem się z Anią, ale jeśli będzie taka potrzeba, jestem gotowy to zrobić- złożył przyjemny pocałunek na moich ustach. Odsunął się ode mnie, ale ja chciałam więcej.
-Jesteś cholernie uzależniający- powiedziałam i przyciągnęłam go do siebie. Pozbawił mnie koszulki, po czym ja zrobiłam dokładnie to samo. Wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni, tym razem do innej. Położył mnie na łóżku, a następnie sam się nie mnie usadowił.
-Tęskniłem- znowu mogłam poczuć jego usta -Cholernie mi tego brakowało- uśmiechnęłam się.
-Mi też-
*
-Robert, wiesz że dopóki jesteś z Anią, nie będziemy razem, prawda?- leżałam oparta, o jego umięśniony tors.
-Zdaję sobie sprawę-
-Wiesz, że nie będziemy się na razie spotykać?-
-Wiem-
-Rozumiesz, że to, co się teraz stało, było całkowitym spontanem?-
-Oczywiście, że rozumiem- spojrzałam na niego.
-I to na razie ostatnia nasza wspólna noc?-
-W takim razie, musimy ją jak najlepiej spożytkować- odparł i znów znalazł się na mnie, a jego usta zostawiały ślady na całym, moim ciele.
*
   Przez weekend miałam wenę, dlatego rozdział tak szybko :) Następny będzie raczej za ponad tydzień. 

3 komentarze:

  1. Brak słów ..... po prostu świetny rozdział ^^
    Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. cieszę się, że Lewy jednak nie doniósł na policję :)
    świetny rozdział :) Zapraszam na:

    http://milosc-przyszlosc-futbol.blogspot.com/2013/04/rozdzia-7.html

    http://pilkarze-reczni-na-nieznanej-wyspie.blogspot.com/2013/04/rozdzia-3.html

    http://kochac-i-byc-kochanym.blogspot.com/2013/04/rozdzia-2.html

    Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze, że się pogodzili ;) Mam nadzieję że będą razem jak najszybciej ;) To jest świetne kochana pisz dalej ... weny życzę ;D polecam bloga http://agaikubastory.blogspot.com/ zapraszam ;)

    OdpowiedzUsuń