-Któż to się obudził?- spytał, odkładając gazetę na stolik -Jak się czujesz?-
-Bywało lepiej- również usiadłam i oparłam się o poduchę. Ciągle jestem wkurzona na Kubę, jak on mógł się tak zachować? Zwykle był normalnym, spokojnym chłopakiem, a tu nagle odwala takie coś. Wżyciu bym się tego po nim nie spodziewała.
-Nie martw się tym wczorajszym... Zdarzeniem- objął mnie - To, że Kubie raz odwaliło nie znaczy, że masz zerwać z nim kontakt. Na szczęście wszystko się dobrze skończyło, więc zapomnijmy o sprawie- nie mogę pojąć, dlaczego on tak spokojnie o tym opowiada.
-Gdyby nie obecność reszty, on mógłby Ci coś zrobić, rozumiesz?-
-Ale nie zrobił, i nie zadręczaj się już tym. To nie jest Twoja wina, my nigdy się nie dogadywaliśmy- pocałował mnie we włosy -Za dwie godziny mam trening, więc może teraz zjemy wspólnie śniadanie?- uśmiechnęłam się, za co zostałam 'nagrodzona' buziakiem. Narzuciłam na siebie bluzę, leżącą na krześle i poszłam do kuchni.
-Co chcesz zjeść?- spytałam, otwierając lodówkę. Przeżyłam lekki szok, bo na półkach są jakieś szczątkowe ilości jedzenia.
-Dzisiaj ja coś przygotuję- odparł i objął mnie od tyłu.
-Chyba będziesz miał problem, bo właściwie nie ma coś jeść-
-Jeszcze się nie nauczyłaś, że potrafię czynić cuda?- spojrzał na mnie wymownym wzrokiem, za co klepnęłam go w tyłek i poszłam do łazienki. Ciepły prysznic, to o czym marzyłam -Kotek, wolisz jajecznice z szynką czy bez?-
-Robert!- czemu on zawsze musi wchodzić do łazienki bez pytania?
-Mmm...- jedyne co powiedział, po czym wszedł do kabiny.
-Wiesz, że jesteś ubrany, prawda?-
-Zdaję sobie z tego sprawę- zaczął całować po szyi. Zawsze kiedy to robi, ma ochotę tylko na jedno.
-A wiesz, że masz telefon w kieszeni?-
-Kurwa!- wybuchłam śmiechem. Ze spodni wyjął zalaną komórkę, której widok wywołał rozpacz na jego twarzy -Mój ty cudowny...Przepraszam- zaczął lamentować.
-Idź rób to śniadanie- pocałowałam go w policzek i wyrzuciłam spod prysznica. Ze spuszczoną głową i z wbitym w telefon wzrokiem, wyszedł z łazienki.
Po przepysznym śniadaniu (na prawdę mu wyszło), Robert pojechał na trening. Boję się, że Kubie coś znowu odwali. Co on mu w ogóle przeszkadza? Zwykły facet, jak każdy inny. Mam nadzieję, że nie przeze mnie, drużyna się nie rozpadnie... Czas przestać o tym myśleć. Poczekamy, zobaczymy co z tego wyniknie. Postanowiłam pójść na zakupy, żeby przestać się tym martwić. Poza tym lodówka świeci pustkami. Poszłam do pobliskiego marketu, w którym tak na prawdę można dostać wszystko. Na początku do wózka lecą podstawowe rzeczy, typu mleko, chleb, masło, jajka, płatki. Teraz już tylko przyjemności.
Po dojściu do kasy, zauważyłam, że mam zapakowany cały wózek. Nie mam zielonego pojęcia, jak to się stało. Miałam przyjść po kilka rzeczy. Ciekawe jak to doniosę do domu. No nic, na razie nie muszę się o to martwić, bo przede mną mega kolejka. Czy Ci ludzi nie mają gdzie robić zakupów? Z nudów zaczęłam przeglądać stojak z jakimiś kolorowymi gazetami plotkarskimi. Rzuciło mi się w oczy jedno nazwisko 'LEWANDOWSKI'. Od razu wzięłam gazetę i zaczęłam ją przeglądać. Nagłówek 'artykułu' o Robercie brzmiał :" Czyżby Lewy rozstał się z narzeczoną?". Jaką kurwa narzeczoną?
-190 euro- powiedziała kasjerka. Oderwałam się od artykułu i podałam gazetę sprzedawczyni.
-Jeszcze to-
-195 euro- dodała po chwili. Podałam jej odliczoną kwotę i wyszłam ze sklepu. Z gazety wynikało, że Robert ma dziewczynę... Jako, że jestem mega wkurzona, wręcz wkurwiona, na Roberta, ciężar zakupów nie sprawia mi problemu. Jedyne czego teraz pragnę, to wyjaśnień Roberta na temat jego domniemanego związku z nijaką Anią. Ciekawe jak to wytłumaczy?
-Jestem- powiedział Robert. Nie chcę od razu na niego naskoczyć. Zacznę powoli...
-Jak na treningu? Kuba Cię nie zabił?- odparłam, nie ruszając się z kanapy, żeby go przywitać.
-Nie, wyjaśniliśmy sobie wszystko i chyba wszystko jest okej. Więc mamy co świętować- odpowiedział i podszedł do kanapy. Zaczął mnie całować po ramieniu, ale dzisiaj nie wszystko pójdzie po jego myśli.
-Możesz mi coś wyjaśnić?- spytałam spokojnie, ale poważnym głosem.
-Oczywiście- odparł i delikatnie zsunął mi jedno z ramiączek stanika.
-Co to kurwa ma znaczyć?- podałam mu gazetę, otwartą na stronie artykułu. Odwróciłam się do niego twarzą, jest wyraźnie zakłopotany. Nic nie mówiąc wstałam z kanapy i poszłam do sypialni. Wyjęłam z szafy walizkę i zaczęłam wrzucać do niej moje rzeczy.
-Słuchaj, to nie tak...- zaczął się tłumaczyć.
-A jak? Jak mi wyjaśnisz fakt, że od kilku lat jesteś w stałym związku?- otarłam łzę, spływającą mi po policzku.
-Na prawdę mi na Tobie zależy, to nie tak miało być- zaczął nerwowo przeczesywać włosy.
-Zależy?- spojrzałam na niego -Ty jesteś zaręczony! Ja dla Ciebie byłam dziewczyną do towarzystwa... Zwykłą dziwką...- zapięłam walizkę i ruszyłam do wyjścia. Robert złapał mnie za rękę.
-Proszę, nie odchodź-
-Puść mnie! - wyrwałam rękę z uścisku i poszłam do drzwi.
-Wyjaśnię Ci to, ale daj mi szansę-
-Nie! Nie ma co wyjaśniać. Jesteś zwykłym dupkiem! Nie dzwoń do mnie, nie pisz i w ogóle najlepiej o mnie zapomnij- ubrałam buty i wybiegłam z domu. Nie za bardzo wiem, gdzie mam iść. Z Amandą dawno nie rozmawiałam, a do Kuby na pewno nie wrócę. Jest jeszcze jedna, ostatnia osoba, której znam adres. Długo się nie zastanawiając, poszłam do niego.
-Jula?-
*
Prawdopodobnie następny rozdział dodam szybko, ale nie obiecuję :)
A było tak pięknie...
OdpowiedzUsuńRobert zachował się okropnie, ale mam nadzieję, że sprostuje wszystkie nieporozumienia. Kibicuję tej parze i modlę się, żeby między nimi wszystko wróciło do normy. Jak najszybciej!
PS: http://you-will-be-safe-with-me.blogspot.com -> nowość, zapraszam! :)
Ojojoj, no nie wiem... czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy http://moje-marzenia-to-on.blogspot.com/ :) Czytam tamtego bloga,tego też pewnie będę :)
OdpowiedzUsuń