środa, 13 marca 2013

"Przepraszam, co się tam dzieje?"

   Po przepysznym obiedzie (za który Robert sporo zapłacił) pojechaliśmy do jednego ze sklepów w centrum Dortmundu. Oczywiście ja rozumiem coś innego pod pojęciem 'sukienka na wieczór'. Znalazłam sobie idealną, czarną, klasyczną sukienkę. Myślałam, że Robertowi też się spodoba, ale nie. On non stop przynosił mi jakieś seksowne komplety bielizny.
-Robert, jeśli mam poznać Twoich znajomych, to na pewno nie w tym- wytłumaczyłam, kiedy przyniósł mi kolejny strój.
-No ale później...- powiedział błagalnym głosem.
-Skupmy się na jednym, okej?- zamknęłam drzwi od przebieralni i ściągnęłam sukienkę.
-Ale może jednak- otworzył nagle drzwi -I taką Cię lubię- uśmiechnął się od ucha do ucha.
-Wyjdź mi stąd!- rzuciłam w niego sukienką.
-Nie pozbędziesz się mnie tak szybko- wszedł do środka i zamknął drzwi. Zaczął obsypywać mnie pocałunkami, oparłam się o ścianę, a on zaczął się do mnie dobierać. Staraliśmy się być cicho, ale nie do końca nam to wychodziło.
-Przepraszam, co się tam dzieje?- spytała spod drzwi ekspedientka.
-Dziewczynie wcięły się włosy w zamek- odparł Robert, a ja tłumiłam w sobie śmiech -Próbuję go wyciągnąć, znaczy je wyciągnąć- już nie wytrzymywałam, do tego Robert mówił to tak poważnie, że rozbawiał mnie jeszcze bardziej.
-Ta dzisiejsza młodzież jest tak nie wychowana, że to przechodzi ludzkie pojęcie- wtrąciła się inna.
-Patrz, nazwali mnie 'młodzieżą'- wyszeptał Robert. Po chwili obie kobiety odeszły od drzwi, a my wybuchliśmy śmiechem. Wyobrażam sobie miny innych klientów w sklepie. Robert dyskretnie wyszedł z przebieralni i poszedł zapłacić za sukienkę. Szybko się ubrałam i dołączyłam do chłopaka.
-Zapraszamy ponownie- powiedziała kobieta z uśmiechem. To nie ta sama, urocza pani, która stała pod przebieralnią.
-Co Ty jeszcze kupiłeś?- spytałam, kiedy zauważyłam, że Robert niesie trzy torby. Obdarzył mnie swoim niepowtarzalnym spojrzeniem -Nie mogłeś się powstrzymać?- pokręcił przecząco głową -Skąd wiesz, że będzie to na mnie dobre? Nawet nie mierzyłam tej bielizny-
-Znam się na tym- pocałował mnie w policzek i objął w tali. Poszliśmy do samochodu i wróciliśmy do domu.
   Wzięłam prysznic, umalowałam się, przebrałam i byłam gotowa do wyjścia.
-No w końcu- odparł z wyrzutem Robert i wstał z kanapy.
-Co 'w końcu'? Wcale nie szykowałam się tak długo-
-Jasne- objął mnie i wyprowadził na zewnątrz.
-To dokąd jedziemy?- spytałam, kiedy zamykał drzwi.
-Donikąd-
-Chyba nie za bardzo rozumiem-
-Idziemy tam- wskazał na szereg domków jednorodzinnych. Wystraszyłam się, że idziemy do Kuby, ale skręciliśmy w alejkę wcześniej. Zresztą, skąd Robert znałby Kubę? Robert nacisnął dzwonek i poprawił swoje włosy.
-No dobrze wyglądasz- westchnęłam i uśmiechnęłam się.
-Ty też skarbie- po chwili drzwi otworzył jakiś wysoki mężczyzna. Powitał nas cudownym uśmiechem.
-Siema Lewy, jednak nie przyszedłeś sam- uśmiech nie schodził z twarzy blondyna.
-Jak widać- odparł 'Lewy'(?)
-Jestem Marco, miło mi- blondyn wyciągnął do mnie rękę.
-Jula, mi również-
-Wejdźcie- w środku jest już spora grupa osób. Na razie jestem jedyną dziewczyną w tym towarzystwie, ale to dobrze.
-Mario jestem- przedstawił się jeden z grupy chłopaków, stojących przy oknie.
-Mats- powiedział kolejny, a po chwili znałam już całą grupę. Z czasem do domu Marco przychodziło coraz więcej i więcej osób. Po jakimś czasie przyszedł chłopak, który okazał się Polakiem. On również przyszedł z dziewczyną Polką.
-Jestem Łukasz, czy my się przypadkiem gdzieś nie widzieliśmy?- spytał na powitanie.
-Nie wydaje mi się- cały czas kręciłam się koło Roberta. Czułam się trochę nieswoje, szczególnie, że Łukasz wciąż się mi przyglądał. Nie wiem o co mu chodzi, na pewno nigdy wcześniej go nie widziałam.
-Masz zarąbiste tatuaże- odparł z uśmiechem z Sven.
-A dziękuję-
-Wybierasz jakoś specjalnie motyw czy jak leci?- wtrącił się Moritz.
-Jeśli coś mi się spodoba, to z reguły to tatuuję. Takie hobby-
-Fajnie, fajnie- podsumował z uśmiechem Moritz.
-Imprezę czas zacząć!- krzyknął Mario, podnosząc butelkę piwa.
-Czekamy jeszcze na Kubę- powiedział Marco i w tym momencie rozległ się dzwonek do drzwi.
-Jakiego Kubę?- szepnęłam do Roberta.
-Wkurzający koleś, zresztą też Polak- mam dziwne przeczucie, że to nie był najlepszy pomysł, aby tu przyjść. Nie myliłam się. Do pokoju wszedł nie kto inny jak mój cudowny braciszek.
-Przepraszam co Ty tu robisz?- spytałam mega zszokowana. Nikt nie wie za bardzo o co chodzi.
-Znacie się?- spytał również zszokowany Marco.
-Nawet nie wiesz jak dobrze- burknęłam.
-To jest moja siostra, o której wam opowiadałem-
-Wiedziałem, że Cię kojarzę!- krzyknął Łukasz. Kuba chwycił mnie za rękę i wyprowadził na taras.
-Co Ty tu robisz? Jak w ogóle się tu znalazłaś?- wypytywał wkurzony. Może trochę mniej niż ostatnio, ale jednak dalej wściekły.
-Mogłabym zadać Ci to samo pytanie. Skąd Ty znasz tych ludzi?-
-Jak to skąd? To są moi przyjaciele z drużyny, ale dalej nie rozumiem co TY tu robisz?-
-Przyszłam z chłopakiem- wyjaśniłam, odwracając wzrok.
-Który jest Twój?- spytał jeszcze bardziej zły.
-A po co Ci to?-
-Mów!-
-Robert- nagle Kuba wbiegł do środka i zrobił coś, czego bym się nigdy po nim nie spodziewała. On po prostu rzucił się na Roberta! Łukasz zaczął odciągać Kubę, a Mario Lewego, który zaczął się bronić.
-Kurwa, pojebało Cię?!- krzyknęłam i popchnęłam Kubę -Wszystkich tak atakujesz?-
-Nie będziesz z tym debilem!- wykrzykiwał mój brat.
-Jestem z nim szczęśliwa czy Ci się to podoba, czy nie- chwyciłam torebkę i wybiegłam z domu. Po chwili koło mnie był już Robert. Nie chciałam z nim rozmawiać, łzy ciekły mi po policzkach. Po wejściu do domu, przebrałam się i wskoczyłam do łóżka. Nigdy więcej nie chcę widzieć Kuby...
*
   Trochę krócej, ale mam nadzieję, że się podoba. :)

4 komentarze:

  1. uuu, fajnyy ale co z Anią (narzeczoną Roberta ) ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe opowiadanie~! Zapraszam do siebie: http://mhrocznistory.blogspot.com/ zostaw ślad ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. No to widzę lekkie komplikacje, ale mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze :P
    Zapraszam do siebie:
    http://manutdlovblogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Reakcja Kuby... źle, źle, źle! Zepsuł Julii całą imprezę, a zapowiadało się fajnie... Dobrze, że Robert się nie zniechęcił, tylko cały czas towarzyszył bohaterce. Mam nadzieję, że Kuba się opamięta!
    PS: zapraszam na mojego drugiego bloga, zależy mi na każdej opinii na temat prologu, który już się tam pojawił :)
    http://you-will-be-safe-with-me.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń