Rano obudził mnie telefon. Kuba. Zaczął się na mnie wydzierać, że jeszcze mnie nie ma w domu i że się martwi. Nie chcę być z nim od samego początku pokłócona, więc po cichu wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Zmyłam resztki makijażu, lekko się zdziwiłam, że na półce leży płyn do demakijażu. Obok butelki z płynem, stoi żel do mycia twarzy...Dla kobiet. Albo z Robertem jest coś nie tak, albo tak często sypiają u niego dziewczyny, że zainwestował w kosmetyki przeznaczone dla nich. Nieważne i tak jestem tu zapewne pierwszy i zarazem ostatni raz.
-Jula, gdzie jesteś?- usłyszałam seksowny głos Roberta.
-Tu- krzyknęłam. Chłopak bez zawahania wszedł do łazienki.
-Wyglądasz gustownie- powiedział z uśmiechem. Mam na sobie tylko bieliznę.Tak dla ścisłości.
-Dziękuję- podszedł do mnie i pocałował. Robi to tak... Dobrze. Stanął za mną i objął w tali.
-Nie uważasz, że ładnie razem wyglądamy?- uśmiechnęłam się.
-Może- położyłam moje dłonie na jego, które zaplotły się na moim brzuchu. Odwróciłam się do niego , a nasze oczy się spotkały. Pocałował mnie namiętnie i posadził na szafce. Oplotłam go nogami. Nasze usta nie odrywały się od siebie przez dłuższą chwilę -Koniec tego dobrego- odsunęłam się -Muszę wziąć prysznic- zasugerowałam mu wyjście z łazienki. Jednak on nie ma zamiaru ruszyć się z miejsca.
-A ja muszę się wyszykować na trening i co teraz?-
-Po pierwsze jaki trening? Po drugie nie masz drugiej łazienki?-
-Po pierwsze jestem piłkarzem, po drugie mam, ale lubię tą- kiedy powiedział słowo piłkarz, lekko się zdziwiłam. Chociaż mogłam się tego spodziewać, w końcu nie każdy 24-letni chłopak ma taki kaloryfer.
-Ale grasz w jakimś klubie?- zaśmiał się.
-Tak. Nie poznałaś mnie?- teraz on jest w szoku.
-Nigdy nie kręciła mnie piłka nożna, wystarczało mi, że moi bracia są nią zafascynowani- stwierdziłam, że czas najwyższy się zbierać, pomimo że dalej nie kojarzyłam gdzie gra. Bez słowa wyszłam z pomieszczenia i ubrałam sukienkę.
-Zostań jeszcze trochę- poprosił Robert.
-Nie, brat będzie się martwił i znowu się z nim pokłócę-
-Ale zobaczymy się jeszcze?- spytał, odprowadzając mnie do drzwi. Westchnęłam i odwróciłam się do niego. Zwykle tego nie robię, ale on będzie wyjątkiem.
-Daj mi swój numer, a się zdzwonimy- sama sobie się dziwię. Z reguły kiedy spędzam z kimś noc, zrywam z tą osobą kontakt. Na twarzy Roberta pojawił się uśmiech. Szybko podyktował mi swój numer i pocałował czule na pożegnanie. Obym tego nie żałowała. Gdy wyszłam na zewnątrz, zauważyłam że znam tą okolicę. Wtedy do mnie dotarło... Ja tu mieszkam! Na tej ulicy! Dom Kuby jest jakieś 500 metrów od Roberta. Lepiej nie mogłam trafić.
Kiedy weszłam do domu, Kuba i jego rodzinka jedli śniadanie. Chciałam przemknąć niezauważona, ale się nie udało.
-Jula!- usłyszałam krzyk Kuby. Przeraziłam się, bo on nigdy nie wymówił mojego imienia takim tonem, Oliwka tak się przestraszyła, że zaczęła płakać. Poszłam do jadalni -Gdzie byłaś?-
-Na imprezie- burknęłam.
-U kogo byłaś?-
-Kuba...-
-Przestań!- przerwał mi. Jest na prawdę wkurzony -Rozumiem, że miałaś wrócić późno, ale nie w południe. Od dzisiaj JA ustalam zasady, nie Ty. Teraz idź się ogarnąć i jedziesz ze mną na trening- wolałam już się z nim nie kłócić, więc po prostu poszłam w kierunku wyjścia -Prawie zapomniałem -zatrzymałam się i spojrzałam na niego -Masz szlaban na wszelkiego rodzaju wyjścia- teraz nie wytrzymałam.
-Nie możesz mi zabronić spotykać się ze znajomymi!- wydarłam się.
-No widzisz, jednak mogę-
-Ja pierdole... Co będzie następne? Zabierzesz mi telefon?-
-Nie pyskuj, bo tak zrobię!-
-Super kurwa!- krzyknęłam i pobiegłam do pokoju. Chwyciłam laptopa i weszłam na fb.
-"Brak połączenia" o co chodzi?- zrozumiałam. Zbiegłam po schodach i od razu zaczęłam się wydzierać -Totalnie Cię pierdolnęło? Podłącz internet!-
-Nie będziesz mi się tu rządzić! To, że babcia dała Ci tyle luzu, nie oznacza, że w Dortmundzie będziesz robić co Ci się żywnie podoba! A teraz, jak już mówiłem wcześniej, idź się wyszykuj i jedziesz ze mną-
-Nigdzie nie jadę!-
-Radzę Ci się szykować, bo jak nie to pojedziesz w tym, w czym stoisz-
-Wal się!- poszłam do pokoju. Całkowicie mnie wkurwił. Co to w ogóle ma być? Takie zasady to on może sobie Agacie ustalać, ale nie mi. Jestem dorosła i robię co mi się podoba. Nie muszę nikogo pytać o zdanie. Muszę zapalić. Wyjęłam z torby paczkę devili i stanęłam przy oknie. Po kilku minutach do pokoju zaczął dobijać się Kuba. Najpierw grzecznie pukał, a potem po prostu wszedł. Wywalone...
-Ostrzegałem- podszedł do biurka, zabrał laptopa i telefon.
-No chyba Cię pogięło! Oddaj mi to-
-Wyrzuć tą fajkę! Masz jeszcze 15 minut i jedziemy, więc decyzja należy do Ciebie- zaczął dzwonić mi telefon -Sobie Robert poczeka!- zajebiście...
Poszłam pod prysznic i przebrałam się w czyste ubrania. Zeszłam na dół i czekałam na Kubę.
-O jednak posłuchałaś mojej rady- powiedział z satysfakcją.
-Daj mi telefon- burknęłam.
-Jak zasłużysz, to dostaniesz- wyszliśmy z domu.
Całą drogę jechaliśmy w ciszy. Dopiero kiedy dojeżdżaliśmy na miejsce, Kuba się odezwał.
-Przedstawię Cię moim znajomym, więc masz zachowywać się jak człowiek- nic nie odpowiedziałam -Jasne?-
-Yhym- burknęłam. Po chwili byliśmy na stadionie.
-Uśmiech kochana- odparł Kuba, wyciągając z bagażnika torbę. Weszliśmy do budynku.
-Gdzie jest łazienka?- spytałam. Mam pewien pomysł.
-Prosto i w lewo. Ja idę się przebrać, a Ty, jak wrócisz, masz tu na mnie czekać- poszłam zgodnie ze wskazówkami Kuby, ale nawet nie miałam zamiaru wracać. Dzięki Bogu okno w łazience było duże, więc z łatwością przez nie wyszłam. Pobiegłam na najbliższy przystanek autobusowy i pojechałam do Amandy.
-Hej kochana, jak nocka?- spytała, kiedy weszłam do środka. Opowiedziałam jej wszystko od momentu wyjścia z klubu do kłótni z Kubą.
*SZATNIA BORUSSI*
-Kurwa, zwiała! No i jak ja mam jej zaufać?- zaczął krzyczeć wkurzony Kuba. Jego siostra znowu mu popsuła humor, a wydawało się, że zrozumiała jakoś swój błąd.
-A Ty co taki wesoły?- spytał Marco Roberta, któremu, od momentu wejścia do szatni, uśmiech nie schodził z twarzy.
-Poznałem wczoraj laskę- zaczął.
-To akurat nic dziwnego- wtrącił się Matt. Robert spiorunował go wzrokiem i kontynuował swoją opowieść dalej.
-Ta jest akurat inna-
-Nie ma dużych cycków i tony tapety na twarzy?- znowu przerwał mu Matt, a całą szatnie wypełnił śmiech piłkarzy.
-Już od dawna nie gustuję w takim typie, a ta jest całkowitym przeciwieństwem, no może oprócz biustu. Po pierwsze fanka tatuaży-
-Już ją lubię- po raz kolejny przerwano Robertowi.
-Po drugie dziewczyna, która mówi zawsze to co myśli i ma wyjebane na wszystko. Trochę buntowniczka-
-Buntowniczkę to ja mam w domu- wtrącił się Kuba.
-No i więcej wam nie powiem- odparł naburmuszony i zaczął się przebierać.
-Oj nie gniewaj się- odparł Marco i poczochrał mu włosy -Poznasz nas kiedyś z nią?-
-Mam nadzieję, że jeszcze w ogóle ją spotkam-
-Ale pamiętasz o Ance?- spytał Mario i wszyscy spojrzeli z zapytaniem na Roberta.
*
Jak pierwszy rozdział? Mam nadzieję, że wszystko (jak na razie) się podoba :) Zapraszam na drugiego bloga: http://covered-in-white.blogspot.com/